Zawitała piękna wiosna. Wkrótce Wielkanoc. Będzie inna niż wszystkie, które dotychczas przeżyliśmy. Nikt z nas nie pomyślał, że jedno z największych świąt przyjdzie nam spędzić w czterech ścianach własnego domu, bez możliwości wyjścia do kościoła, na spacer, do rodziny czy znajomych. Szerząca się epidemia wymusza na nas określony sposób zachowania oraz ograniczenia, które nie wszyscy przyjmują z łatwością. Trudno jest bowiem zmienić przyzwyczajenia, gdy zwykle robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Może zatem warto zmienić nawyki i zastanowić się nad tym, co naprawdę w naszym życiu jest ważne. Czas wielkanocny to dobry moment na refleksje, dlatego zachęcam do lektury wierszy księdza Jana Twardowskiego, który potrafił cieszyć się najmniejszym „drobiazgiem” tego świata. A. wszystkim, którzy czują się dziś zagubieni, dedykuję wiersz:
Wielkanocny pacierz
Nie umiem być srebrnym aniołem -
ni gorejącym krzakiem -
tyle zmartwychwstań już przeszło -
a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami -
tyle już alleluja -
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy -
jak na koślawej fujarce -
żeby choć papież spojrzał
na mnie - przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski -
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy -
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku -
sumienia wywróci podszewkę -
serca mego ocali
czerwoną chorągiewkę.
ks. Jan Twardowski